Generał jest poczciwym, niemalże 90-letnim staruszkiem. A staruszkowie są bezbronni jak dzieci. Nie wolno krzywdzić staruszka. Ale ów staruszek był kiedyś człowiekiem pełnym wigoru, biegał, skakał, maszerował, strzelał i rozkazywał. Na jego słowa prężyły się szeregi, na jego słowa odbezpieczano karabiny. Po jego słowach padali na ulicach zabici i ranni.
Staruszek dopuścił się zbrodni w 1970 r., a w jedenaście lat potem recydywy na dużo większą skalę. To jasne, bezdyskusyjne, co roku przypominają o tym media. Jednak staruszek popełnił coś znacznie gorszego - przedłużył nam przede wszystkim szarość Peerelu; siermiężne lata osiemdziesiąte jak w lustrze przeglądały się w 60-tych i staruszek tym tylko różnił się od jednego ze swych poprzedników (niech Wojskowe Powązki chronią doczesne szczątki jego), że był wykształcony, że był wojskowym, że był ze szlachty - nic więcej i nic ponadto. Taka sama prostota, surowość, bezbarwność.
Staruszek doprowadzał do zeszmacenia ludzi. Bo czyż nie było uwłaczające, wystawanie w długaśnych kolejkach po dziesięć rolek papieru toaletowego, bo tylko po tyle "dawali"? Że nasze matki, siostry, żony z miesięczną regularnością przeżywały horror, bo "nie dowieźli" środków higienicznych? To są sprawy, o którychśmy zapomnieli, a przecież byliśmy przez staruszka traktowani jak bydło.
Staruszek zabił nadzieję, szczególnie tym, którzy walczyli o wolną Polskę. W 1981 roku Kolumbowie mieli raptem po 60 lat, nie byli starzy, właśnie zaczynała się dla nich kolorowa jesień życia. Sześćdziesiątka to całkiem przyzwoity i rześki wiek, jeszcze sporo można zrobić, po za tym, to oni byli pasem transmisyjnym pomiędzy Polską utraconą w Jałcie, a tą, której jutrzenka zajaśniała podczas sierpniowych strajków. Ale staruszek nie dał wielu, o parę lat starszym kolegom doczekać wolnej Polski.
Staruszek wreszcie stał się na swoje nieszczęście symbolem Peerelu. W nim skupił się jak w soczewce cały system, od stalinizmu po szarówkę lat 80-tych. W nim ucieleśnili się wszyscy jego poprzednicy, mniejsze i większe sługusy Kremla, od Bieruta i Gomułki, po Gierka i Kanię. Bo Staruszek miał pecha - był ostatnim z rodu. Sąd nad staruszkiem jest de facto sądem nad Peerelem, nad niespełnionymi nadziejami, jakie żywiono po zakończeniu wojny, a potem w Październiku i w Sierpniu. Sąd nad staruszkiem jest sądem nad peerelowską zbrodnią, kłamstwem i zdradą, nad wszechpanującym chamstwem towarzyszy Szmaciaków. Za Peerel nie ma przedawnienia. Nie ma.