Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
796
BLOG

Perła. Opowiadanie pogodne

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Kultura Obserwuj notkę 1

I cóż ja ci mogę o niej powiedzieć? Że zauroczyła mnie, jak tylko na nią spojrzałem? Nie spodziewałem się, że w otwierających się drzwiach stanie Perła. Czarna Perła. Z nieznacznie wplecionymi we włosy białymi kosmykami.

Krótko przystrzyżona fryzura uwydatniała kształt głowy i tak typowy dla tej okolicy wyrazisty nos. Ale to nie wszystko. Spojrzały na mnie błękitne oczy, a usta ułożyły się w słowa
- Dzień dobry.
I stał się dobry.

Była trzecim skarbem, jakiego nie szukałem, a znalazłem tej wiosny. Ale przebijała tamte bez dwóch zdań. W niej skupiły się wszystkie pory roku. Była i wiosną, i latem, i jesienią. Zaostrzona twarz mówiła więcej niż jej głos. Na twarzy miała wypisaną swoją historię, od samego początku, ale z mocnym akcentem na ostatnie dni i miesiące.

I cóż ja ci mogę o niej powiedzieć? Że Eros był nie tylko przy jej poczęciu, ale i przy narodzinach? Że jej głos, głęboki, kaszmirowy głos pobudzał wyobraźnię? I myślisz pewnie, że się zakochałem? Nie, skądże. Ale w niej była i miłość, i spokój. Cholernie życiodajny spokój.

A potem wpatrywałem się w jej twarz. W jej oczy. Włóczyłem się tak od brody, przez nos, aż po uszy. Zacząłem się uczyć tej twarzy. Jak cichociemny, który uczy się na pamięć mapy terenu, na jaki niebawem zostanie zrzucony, by podjąć się misji.

Studiowałem ją. Każde zagłębienie, każde wzniesienie. Przebarwienie. A wszystko w tle jej kaszmirowego głosu. To jakby radować swe oczy winem, oddać się jego woni a jednocześnie degustacji. Widzieć, czuć, smakować.

Twarz jest mapą. Tylko i aż. A nowa, pierwszy raz ujrzana twarz, to jakby mapa nieznanej krainy, w której są nie tylko lwy, ale i rusałki. To zaproszenie do podróży. Chodź, zobacz, jaką tajemnicę skrywa nazwa Diyarbakır, Marakesz czy Hażlach. Chodź i zobacz jak naprawdę pnie się ścieżka na Cergową, którą znasz jedynie z kilku gęsto skreślonych linii.

Ale są takie miejsca, gdzie naprawdę chciałbym się pojawić. Przejść je wzdłuż i wszerz. Unieść się i delikatnie opaść. I jeszcze raz się unieść z błogim uśmiechem na ustach. Zgłębić je dokładnie, do cna. Ale wiem przecież dobrze, że nie wszędzie będę. Niektóre z nich pozostaną w mej pamięci tylko, ale i aż, mapami. Z podziałką jeden do stu, jeden do pięćdziesięciu. Fraktalowymi poziomicami i podkreślonymi przez wydawcę czerwoną kreską Sehenswürdigkeiten - miejscami godnymi zobaczenia i poznania. Dogłębnego spenetrowania.

I cóż ja ci mogę jeszcze o niej powiedzieć?...

* * *

Zaległa cisza, którą przerwał trzask zapalniczki.
- No i co było dalej? - zapytałem po chwili, wytaczając z ust kłąb dymu.
- A pamiętasz na czym, zdaniem Profesora Tutki, polega opowiadanie pogodne?
Uśmiechnąłem się. Przypomniałem sobie młodego Holoubka, który wcielił się w postać wykreowaną przez Szaniawskiego.
- Pewnie poszedłeś spać z głęboką nadzieją, w której zdecydowanie więcej było pewności, że jutro czeka cię długa droga. Że pójdziesz wreszcie szlakiem, jaki znałeś tylko z mapy.
- I z taką właśnie myślą zasnąłem.
 

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura