Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki
791
BLOG

Europa Środkowa? To chyba nie my

Jarosław jot-Drużycki Jarosław jot-Drużycki Polityka Obserwuj notkę 6

Jeżeli rzeczywiście istnieje taki obszar wspólnej historii, doświadczeń, idei i celów jak Europa Środkowa to Rzplita bynajmniej nie jest jego częścią. No może czasami bywa.

Kiedy na początku lat 90-tych podróżowałem autostopem po Niemczech Zachodnich bardzo byłem uczulony a wręcz przewrażliwiony na etykietkę jaką obdarzali mnie przygodnie spotkani obywatele Republiki Federalnej, że oto ja jestem ten z Europy Wschodniej.
- Nie - odpowiadałem oburzony - jestem z Europy Środkowej.
I wyraźnie akcentowałem przedrostek Mittel.

Jednak od dłuższego już czasu mam co do swej ówczesnej deklaracji pewne wątpliwości a okazja przysłuchania się ostatnio dyskusji ekspertów od - jakby nie było - Europy Środkowej właśnie, zdecydowanie wzmogło moje obiekcje.

Trzech panelistów ukazywało wspólne cechy państw Grupy Wyszehradzkiej oraz to co je różni. Dowiedziałem się zatem, że region, którego w 1991 roku głosiłem się mieszkańcem w trakcie pogawędek z zachodnioniemieckimi kierowcami powstał pod koniec XIX wieku. I że jego powstanie oraz istnienie stanowi reakcję na siły zewnętrzne, to jest na Niemcy, Stany Zjednoczone a przede wszystkim Rosję. I odniosłem przykre wrażenie, że jedyne co nas łączy to skorzystanie z wilsonowskiej zasady samostanowienia narodów z 1918 roku (choć Węgry wyszły na tym raczej niezbyt korzystnie) oraz ponad cztery dekady przynależności do tzw. bloku wschodniego i wyrażana wówczas przez dysydentów potrzeba zrzucenia sowieckich okowów. I to wszystko.

Okazało się bowiem, że mimo ćwierćwiecza wspólnych działań, łączy nas szereg rozbieżności. A to inne traktowanie roli USA i ich polityczno-militarnego zaangażowania, inne spojrzenie na Rosję i jej aktywność choćby w sferze gospodarczej, inne też podejście do Niemiec. Nawet korupcja na szczeblu politycznym, o czym mało się w polskich mediach mówi (bo nie lubimy jak ktoś jest od nas lepszy), jest wyższa u południowych sąsiadów niż u nas nad Wisłą. Coś nie pasujemy do tej środkowoeuropejskiej układanki - pomyślałem i wtem usłyszałem głos jednego z przysłuchujących się debacie
- Wygląda na to panowie, że dzisiaj państwa Europy Środkowej są spójne tak mocno, jak nigdy wcześniej. Poza Polską.

No tak. Wygląda na to, że to my odstajemy, że to my nie przystajemy do regionu, który powiedzmy, że istnieje. Choć może i istnieje, ale wtedy o jego powstaniu możemy mówić nieco wcześniej niż o XIX stuleciu. Bo to Państwo Wielkomorawskie, Przemyślidzi, Arpadzi, czesko-węgierscy Jagiellonowie, Habsburgowie, wreszcie Austro-Węgry. Poza incydentalnymi epizodami nigdy nas tam nie było, nigdy nie był to cel naszych, polskich działań, naszej eksploracji. No może poza eksportem lub poszukiwaniem pracy. I podejrzewam, że teraz również możemy uczestniczyć w kolejnym drobnym, wręcz incydentalnym w tej całej tysiącletniej historii epizodziku, jakim jest wspomniana choćby Grupa Wyszehradzka.

Jeden z panelistów zwrócił uwagę, że najsłabszym elementem polskiej polityki zagranicznej jest duży sentyment do Europy Środkowej, że poprzez tę relację "chcemy utwierdzić obraz nas samych". I zaraz zwrócił uwagę, że podobnie ma się rzecz ze Wschodem. Czy to prawda? Pewnie tak, bo tam chyba też nas nie chcą. Przypomniało mi się jak na początku roku, podczas spotkania w Warszawie z jednym z weteranów białoruskiej padło z sali pytanie. Młody człowiek, również Białorusin, był bardzo zainteresowany czy Polska to Europa, czy też Wschód.
- To ani Europa, ani Wschód, kolego. Polska to po prostu Polska - usłyszeliśmy odpowiedź.

To dość dyskomfortowe, przyznam, uczucie jak się należy do żadnego klubu a nie dysponuje się przy tym luksusem takiego położenia jak Konfederacja Helwecka. Ale może tak od czasu do czasu dobrze jest uzmysłowić sobie - jak to się ładnie mawia na Śląsku - kaj my sóm? Bo nasze cele, nasze pojęcie korzyści i straty, koncepcja bezpieczeństwa i wizja potencjalnych zagrożeń różni się nieco od tego jak te same kwestie widzą nasi sąsiedzi z Europy Środkowej. I nie tylko oni.
 

Wtrynia swe trzy grosze od 26 maja 2009 r. "Hospicjum Zaolzie" - rzecz o umieraniu polskości na zachodnim brzegu Olzy Wydawnictwo Beskidy, Wędrynia 2014 Teksty rozproszone (w sieci) Kogo mierzi Księstwo Cieszyńskie. W poszukiwaniu istoty bycia "stela" (Dziennik Zachodni) Mocne uderzenie (obrazki z Wileńszczyzny) (zw.lt) Wraca sprawa Zaolzia (Rzeczpospolita) Cień Czarnej Julki (gazetacodzienna.pl)   Lubczasopismo   Sympatie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka